poniedziałek, 29 kwietnia 2013

4. "Co dwie głowy to nie jedna".

   Kiedy uchyliła drzwi, wielkiego domu jej brata i wkroczyła dumnym, ale zmęczonym krokiem do jadalni, jej oczom ukazał się widok na stół pełen smakołyków a wokół, siedzącym kolejno Kubę, Agatę, Oliwkę i... Roberta. Spojrzała na wszystkich bardzo zdziwiona i podeszła do jedynego krzesła, które pozostało wolne. Do krzesła obok napastnika Borussi Dortmund, ubranego dziś w zwykłe jeansy i elegancki sweterek w niebieskie pasy. Kiedy tylko zasiadła obok niego, poczuła ten intensywny zapach jego perfum. Czuła go też na imprezie, kiedy się pocałowali. Pociągał ją. Tak bardzo, że nie da się tego opisać normalnymi słowami. Z wielkim spokojem i opanowaniem przysunęła krzesło i uśmiechnęła się skromnie w stronę Roberta, w geście powitania. Nie mogła zapomnieć o tym wszystkim, o nim... Niby nic ich nie łączy, ale ciągle o nim myśli. Stara się wyrzucić z głowy każdą myśl, w której się on pojawia, bo przecież Lewandowski ma narzeczoną. W prawdzie, powiedział jej, że nie układa im się najlepiej, ale to nie zmienia faktu, że formalnie, nadal są ze sobą związani. Nie przedłużając tej całej, niezręcznej ciszy, która panowała tu od kiedy Błaszczykowska weszła do domu, Agata podała Elenie miskę, z jej ulubioną sałatką.
-No więc Elena. Jak na stażu? Ostatnimi czasy, rzadko widujemy Cię w domu.-zaczęła żona Kuby.
-Męcząco...-odparła cicho-ale daję radę. Mam bardzo dużo na głowie, bo bardzo dużo się ode mnie wymaga. Jeśli chcę zaliczyć ten rok, muszę dobrze sprawować się w firmie.
-Wykorzystują Cię-skwitował Robert, w końcu wypowiedziawszy się na forum.
-Czemu tak sądzisz?-odwróciła głowę na siedzącego po jej prawej stronie piłkarza.
-Jesteś młoda, nowa...-ciągnął-Moim skromnym zdaniem, oni po prostu wykorzystują Cię do czarnej roboty. Rozkazują Ci robić nawet najmniejsze błahostki, a Ty to wszystko wykonujesz, bo boisz się, że nie zaliczą Ci tego roku. Jak przyjdzie co do czego, to w końcowym efekcie, po Twojej długiej, ciężkiej pracy i tak będą zastanawiać się, czy podpisać Ci ten kwitek, potwierdzający zaliczenie 3 roku, czy też nie-wziął łyk  wody i kontynuował-Podsumowując: Szkoda tylko Twoich starań i ciężkiej pracy, bo Błaszczykowscy, żalili się już, że mało śpisz i nic nie jesz-zakończył swój monolog, a Elena siedziała wpatrzona w niego jak w obrazek. Nie sądziła, że właśnie on, może powiedzieć tak mądre słowa. Kiedy widywała go na portalach plotkarskich, albo okładkach gazet, to wydawał się być pustym, zapatrzonym w siebie, bogatym piłkarzem, a tu wielka niespodzianka! To naprawdę inteligentny facet, który swoją gadką może zatkać nawet tą ambitną od dziecka Elkę, która zbyt pochopnie oceniła napastnika.
-Aż mi moją siostrę zgasiłeś!-zdziwił się Kuba, który chyba sam nie wiedział o możliwościach intelektualnych swojego przyjaciela.
-W sumie... Robert ma rację. Wykorzystują Cię Eleno i tym samym Ty zaniedbujesz siebie i swój organizm-zwróciła się Agata.
-Nie martwcie się już tak o mnie. Jestem dorosła i dam sobie radę.
-Skarbie, dorosła, nie znaczy rozważna-podkreślił Błaszczykowski, za co oberwał lekko w głowę od swojej żony. W tym momencie Oliwka zaczęła grymasić i narzekać-Zaniosę małą do łóżeczka.
-Ja to zrobię!-odparła szybko Elena i poderwała się z miejsca jak oparzona.
-Pomogę Ci!-Wzrok młodej Błaszczykowskiej, znów powędrował na Lewandowskiego, który również wstał z miejsca.
-Dziękuję, poradzę sobie.-podeszła do swojej chrześniaczki i wyjęła ją ze specjalnego krzesełka. Robert spojrzał tylko na wychodzącą z pokoju studentkę i pytająco spojrzał wzrokiem na Kubę, a potem na Agatę, jakby prosił o pozwolenie, popędzenia za dziewczyną.
-No idź już, a nie tak stoisz!-krzyknął jego przyjaciel i zaśmiał się wraz ze swoją żoną. Lewy jakby na komendę, poleciał po schodach na górę i popędził do sypialni Oliwki. Dobrze znał ten dom, bo nie raz tu bywał na noc, kiedy jego narzeczona miewała swoje 'humorki' i wyrzucała piłkarza z jego własnego domu. Delikatnie uchylił drzwi i dostrzegł tą ciemnowłosą dziewczynę, trzymającą na rękach swoją chrześniaczkę. W myślach, stwierdził, że 'pasuje' jej takie małe dziecko, i gdyby zobaczył je wspólnie na ulicy, zupełnie jej nie znając to uznałby, że to jej dziecko. Były lekko podobne.
-Mówiłam, że dam sobie radę-nie widząc go nawet, rozpoznała go po krokach. Musiała usłyszeć, jak Lewandowski otwiera drzwi.
-Wiem, ale co dwie głowy to nie jedna-podszedł do niej i uśmiechnął się-Daj mi ją, a Ty przynieś może jej pidżamy, bo chyba tak spać nie będzie.
-Masz rację-oddała mu Oliwkę i otworzyła białą, dziecięcą komodę, stojącą na przeciwko drzwi. Wyjęła stamtąd różową koszulkę i jasne, typowo dziecięce spodenki. Szybko przebrali małą i wsadzili do łóżeczka, jednak ta, jak na przekór nie chciała zasnąć. Domagała się Roberta, którego naprawdę uwielbiała. On nie był dłużny i znów wziął malutką na ręce.
-Wiesz, więcej niż ja-zaśmiała się Błaszczykowska.
-Czasem jak nocuję u Kuby, to lubię sobie posiedzieć i pobawić się z małą-uśmiechnął się.
-Ona Cię uwielbia-starała się wybić sobie z głowy, zapach jego perfum, ale to było silniejsze od niej.
-Ciebie też-wyszczerzył się ponownie-Wiesz, co? Tak myślałem, że może wybierzesz się na nadchodzący mecz. Ten w sobotę.
-Dzięki Robert, ale dostałam już takie zaproszenie od mojej bratowej. Niestety, mamy zebranie w firmie i nie dam rady, choć bardzo bym chciała. Może zdążę obejrzeć końcówkę w telewizji-uśmiechnęła się, a Robert wtedy położył małą do łóżeczka, bo ta szybko zasnęła na jego ramieniu. Oboje wyszli i cicho przymknęli za sobą drzwi.
-Szkoda. Miałem wielką nadzieję, że znów...-przerwał-obejrzysz nasz mecz-wykaraskał się jakoś z tej sytuacji, bo chciał powiedzieć, coś zupełnie innego.

    Już od rana siedziała w swoim gabinecie, za biurkiem, szykując artykuł do gazety. Dziś mecz Borussi, no i oczywiście to całe, cholerne zebranie. Od rana nic nie jadła, tylko co chwile popijała łyk kawy. Może i Błaszczykowscy i Lewandowski mieli racje co do tego braku czasu i intensywnej pracy, bez jedzenia i prawidłowo długiego snu. Mniejsza z tym. Musiała się dziś skupić na tym, żeby dobrze wypaść na konferencji. Berthold, jej szef, musiał dostrzec w niej wszystkie dobre strony, żeby wystawić jej końcową, pozytywną ocenę.
    Dobijała 15:30. Dortmundczycy rozpoczynali 7 kolejkę Bundesligi, a Elena zaczynała przemowę na posiedzeniu w firmie. Wszystko trwało bardzo długo. Strasznie się wszystkim stresowała, ale kiedy przyszedł czas na jej przemowę, wszystko co czuła i czego się obawiała przepadło,a ona w miarę dobrze się zaprezentowała. Kiedy ogłoszono oficjalne zakończenie spotkania, była godzina 16:57, więc wyparowała z budynku pracy, równie szybko, jak do niego wchodziła kilka godzin temu. Do domu dojechała ok. 17:30, bo oczywiście jak nazłość wszystkiemu, to parę samochodów zderzyło się i była zamknięta droga. Wchodząc do salonu, pierwsze co zrobiła to uruchomiła telewizor. Było już po meczu, ale zdążyła na wywiady po meczowe. Spojrzała na mężczyznę, którego dobrze znała. Tak, Lewandowski, ale czemu tak szybko?
-Robercie, czy ten faul na Tobie... Był poważny?-spytał dziennikarz
-Tak. To dość poważna kontuzja i muszę pauzować na kilka meczów-odparł smutny Robert i spojrzał się w kamerę.

__________________________________

No to jest 4 rozdział. Mam nadzieje, że się nie zanudziliście, bo jest on troszkę dłuższy i możecie czuć się znudzeni. Nie wiem... Mam nadzieje, że nie :) ! Jeśli to przeczytaliście, to zostawcie komentarz, bo to naprawdę bardzo motywuje! Do zobaczenia za tydzień ;*

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

3. "Lubię czasem tak popatrzeć na tą niby nudną, czarną przestrzeń "

   Czuła jak na jej policzkach pojawia się delikatny rumieniec, który leciutko zalewa jej blade policzki.
-No dawaj, dawaj Lewy!-krzyknął Reus, unosząc rękę w górę i lekko klepiąc Roberta w bark, powiedział coś po niemiecku i wskazał na Elenę.
-Jeśli Elena się nie zgadza, niczego nie zrobię-uśmiechnął się delikatnie. Po chwili zastanowienia do jej głowy wpadła myśl, że przecież przyjechała tu po to, żeby odpocząć i w jakiś sposób się rozerwać, więc nie mogła zaprzeczyć.
-Spokojnie-wtedy podszedł i usiadł przy niej. Zbliżył się na dość niebezpieczną odległość. Ciemnowłosa przymrużyła oczy i poczuła tylko ciepło jego warg, które po chwili dotknęły jej ust tak lekko, jakby zaraz miały zniknąć. Ale podobało jej się to. To tak jakby prosił ją o coś więcej i po chwili ona nie pozostawiła w sobie żadnej bariery. Odwzajemniła jego pocałunek. Reszta piłkarzy odliczała głośno, a ta dwójka po kilku głębokich pocałunkach nie mogła się od siebie oderwać.
-Jezu, nie mogę na to patrzeć!-zaśmiał się Błaszczykowski, zasłaniając ręką oczy.
-Dobra, wystarczy, bo się Kuba nie pozbiera-odparł Marco, między śmiechem. Elena i Robert odsunęli się od siebie i popatrzyli w swoje oczy. On zakochał się w jej oczach, a ona zatracała się w jego błękitnych tęczówkach. Tak bardzo nie chciała przestać się całować. Spodobało jej się i chciała więcej. W każdym bądź razie, szybko się ogarnęła i wyszła na dwór pod pretekstem zaczerpnięcia chwilowego, ciepłego powietrza. Wyszła, mając nadzieje, że nikt nie przyjdzie za nią. Miała ochotę posiedzieć chwile sama i trochę ochłonąć. Wzięła łyk burbon'u, który przyniosła za sobą z salonu i westchnęła głęboko. Obiecała sobie, że z nikim nie pozwoli sobie na bliższe relacje niż przyjaźń, a teraz? Przecież to była tylko gra!-myślała cały czas. Nie wychodziło jej to z głowy.
-Można?-zza zasłony wyłonił się ten wysoki, przystojny brunet.
-Jasne-wymusiła uśmiech i znów odwróciła wzrok na migoczące gwiazdy i rozjaśniający niebo księżyc. Kochała takie widoki-Lubię czasem tak popatrzeć na tą niby nudną, czarną przestrzeń wzbogaconą o miliony gwiazd. Dziwne, wiem...-wytłumaczyła się i westchnęła.
-To nic dziwnego. Bardziej powiedziałbym, że oryginalnego-uśmiechnął się w jej stronę i podszedł bliżej.
-Czy ja wiem...-wzięła głęboki oddech
-Przepraszam Cię za ten pocałunek-podszedł do niej jeszcze bliżej, stając tuż za jej plecami i delikatnie obejrzał się w prawo, by zobaczyć blask księżyca odbijający się na jej delikatnej, niczym jedwab skórze.
-Nie masz za co przepraszać-uśmiechnęła się nie odrywając wzroku od nieba-To była tylko gra...-zawahała się chwilę i odwróciła głowę w jego stronę. Chyba nie zdawała sobie sprawy, że Lewandowski jest tak blisko niej, że praktycznie ich ciała się dotykają. Czuła jego zapach. Te perfumy... Były takie przyjemne, pociągające i tak ciągnęły przez to do niego...
-Skoro to była tylko gra, to czemu wyszłaś?-nie odrywał oczu od jej pięknych tęczówek.
-Musiałam...Zaczerpnąć trochę powietrza-tak głęboko na nią patrzył. Czuła jego wzrok. Po prostu czuła i nie wiedziała jak ma się wtedy zachować-Mogę o coś spytać?
-No jasne.
-Twoja narzeczona...Nie będzie zła?
-Za co?
-No wiesz... Że my...
-Całowaliśmy się?-palnął prosto z mostu, a Elena uśmiechnęła się skromnie
-Dokładnie...
-Wiesz, między mną a Anką nie układa się za dobrze-tym razem to on spuścił głowę w dół-Od dawna nie możemy się dogadać i w sumie. Nie wiem czy nadal ją kocham.
-Na pewno ją kochasz-uśmiechnęła się-przecież to Twoja narzeczona.
-Z dnia na dzień coraz bardziej w to wątpię.
-Jeszcze będzie lepiej-próbowała go pocieszyć
-Jeśli jeszcze raz go pocałujesz to na pewno, nasz kochany Lewusek, od razu poczuje się jak na laurach-oboje odwrócil się i zobaczyli stojącego w progu brata Błaszczykowskiej, który jak zwykle uwielbiał przerywać poważną dyskusję, swoimi żartobliwymi uwagami-Wracamy do domu, siostrzyczko! Taksówka czeka.-skwitował
-Jasne, już idę-wyszczerzyła się w stronę Roberta-Do zobaczenia, Robercie!

Kilka dni później

    Elena jak zwykle zawalona tonami papierów. Od kiedy rozpoczęła pracę w biurowcu, nie miała na nic czasu. Rano widziała się z bratową, chrześniaczką i samym bratem, wracała kiedy każdy już spał. Tylko czasem była w domu wcześniej. Jedyne co robiła w czasie przerwy w pracy, to rozglądanie się za jakimś niewielkim, tanim mieszkaniem. Nie chciała całe życie przesiedzieć na głowie u Błaszczykowskich. Oni mieli własne problemy, a do tego dochodziła jeszcze ona. Nawet jeśli znalazła coś, co jej się podobało, nie miała czasu umówić się na konkretny dzień, żeby obejrzeć ofertę. Nie dzieliła się jeszcze swoimi planami z rodziną, bo wiedziała, że będą zaprzeczać, dlatego postanowiła, że powie im już po kupnie jakiejś kawalerki. Co z Robertem? Nie widzieli się od imprezy w klubie. Ciągle zastanawiała się co znaczył dla niego ten pocałunek. Może to była po prostu chwila, dzięki, której Robert mógł zapomnieć o kłopotach z narzeczoną. Nie znała jej. Nie bywała na meczach, ani treningach. Szczerze? Wcale nie chciała jej poznawać. Jeszcze palnęła by o pocałunku z napastnikiem Borussi. Dziś, kiedy wróciła do mieszkania Błaszczykowskich, zastała nie tylko ich ale i....


________________________

No więc, jest trójeczka. Postanowiłam, że na razie będę pisała raz w tygodniu. Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam waszych blogów, ale cały tydzień poświęciłam nauce. Jutro egzaminy i strasznie się stresuję jak to ja. Na dodatek nie będę pewnie mogła jutro myśleć, bo rozgrywany będzie miecz Bayern-Barcelona. No, a słyszałyście już o nieszczęsnej kontuzji Roberta ;(? Buziaki i do następnego ;*  
A i, powodzenia na egzaminach kochane! Będę trzymać za was kciuki!  

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

2. Los tak chciał, abyśmy się dziś spotkali

Tak, znała się na piłce. Żyjąc pod jednym dachem z bratem, totalnie zakochanym w piłce nożnej, trzeba mieć pewne pojęcie. Z resztą nigdy nie narzekała na to, że musi oglądać mecze. Ba! Często nawet sprawiało jej to przyjemność i z chęcią spędzała czas z boiskiem i Kubą, kiedy to jego przyjaciele nie mogli z nim grać. Stąd, więc znała Roberta. Nie osobiście, ale z telewizji. Zupełnie zapomniała, że stoi przed nim w samym ręczniku. Zorientowała się, kiedy chłopak obleciał ją wzrokiem drugi, trzeci, może czwarty raz. Nie wiedziała jak się zachować, co powiedzieć i jak reagować na jego wzrok. Speszyła się i postanowiła jak najszybciej zniknąć mu z oczu. 
-Dobra-spuściła wzrok i złapała za górę ręcznika-Pójdę się ubrać. Poczekaj chwilkę-Robert usiadł na skórzaną kanapę w salonie a Elena pobiegła na górę, po schodach. Wchodząc do swojego pokoju od razu pobiegła do dębowej szafy. Ubrała się i zeszła z powrotem na dół, do salonu gdzie siedział Robert. 
-Chcesz coś do picia? A może coś do jedzenia?-spytała patrząc na niego swoimi ciemnymi oczami. 
-Nie dzięki. Muszę już uciekać, bo trening.
-Ja też zaraz wychodzę-spojrzała na zegarek, wiszący na kawowej ścianie salonu-Nie zapomnij torby treningowej-zaśmieli się oboje.
-Może Cię podwieźć? Gdzie jedziesz?-spoważniał i spojrzał na ciemnowłosą
-Chcę zacząć pracę w Dortmundzkiej gazecie. Muszę coś ze sobą zrobić, bo nie mogę cały czas siedzieć w domu-uśmiechnęła się po czym wstała a zaraz za nią Lewandowski. 
-To po drodze-spojrzał na nią i zabrał torbę treningową Kuby. Ubrał buty i oboje wyszli. Podeszli do czarnego auta i zasiedli. W środku było chyba tak samo zadbanie, jak w samochodzie jej brata. Nie znała się na autach, więc nic tak na prawdę jej nie zaimponowało. No chyba, że ta czystość. Ruszyli. Nie znała dobrze tego miasta, więc każdy obrazek za szybą był interesujący. Mimo tej nie wiedzy o drogach, ulicach, osiedlach w Dortmundzie zorientowała się, że minęli akurat Signal Iduna Park. 
-Robert? Minęliśmy stadion.-spojrzała na niego zdziwiona
-Wiem, ale siedziba Dortmundzkiej gazety jest trochę dalej-uśmiechnął się i obrócił wzrok na nią. 
-Nie spóźnisz się?
-Raczej nie.

     Weszła do agencji. Robert odwiózł ją pod same wejście. Nie znała nikogo i dziwnie czuła się, wiedząc, że każdy wzrok w budynku zwrócony jest na nią. Podeszła do windy i trochę nie pewnym ruchem wybrała 8 piętro wieżowca. Kiedy jechała zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Gdy poczuła, że drzwi otwierają się, na jej twarzy pojawił się uśmiech i dumnie minęła próg. Mijała kolejnych i kolejnych ludzi, aż doszła do ostatniego pomieszczenia. Spojrzała na drzwi z tabliczką "BOSS". Ok, dobrze trafiła. Zapukała i weszła. 
-Dzień Dobry! Proszę, siądź-uśmiechnął się sympatycznie-Berthold Zimmer-podał jej dłoń
-Elena Błaszczykowska-znów się uśmiechnęła-Ja w sprawie pracy. 
-Tak, tak! Pamiętam. Zdzwoniliśmy się przed pani przyjazdem do Dortmundu, jak mniemam-spojrzał w jakiś zeszyt na biurku i nie odrywając wzroku od notatnika kontynuował-No więc... Dobre osiągnięcia na studiach, wzorowe zachowanie, pozytywne reprezentowanie uczelni... Brakuje mi tylko jednej, istotnej informacji. Znajomość języka niemieckiego. Ma pani wpisany angielski ukończony z oceną bardzo dobrą. Jeśli mam przyjąć Panią na staż muszę mieć pewność, że umie pani posługiwać się naszym językiem. 
-Umiem mówić po Niemiecku-uśmiechnęła się-Mój brat tu mieszka od kilku lat, więc znam go bardzo dobrze i umiem biegle mówić po niemiecku. Może akcent nie jest idealny, ale z pewnością się poprawi. 
-W takim razie, może Pani zacząć pracę od poniedziałku. Dziś mamy piątek, więc proszę się jakoś przygotować. Niech Pani nie zapomni...
-Niech mówi mi pan po prostu Elena-przerwała mu i znów pokazała swoje białe zęby. 
-Dobrze, więc Eleno. Nie zapomnij, że ode mnie zależy jaką ocenę dostaniesz na zakończenie studiów. 
-Przygotuję się jak najlepiej. Dziękuję.-podali sobie dłonie i wyszła. Była szczęśliwa. Ostatni rok studiów spędzi tutaj na stażu. Euforia ją przepełniała, humor nie opuszczał. Postanowiła do domu Błaszczykowskich wrócić na piechotę. Pogoda jak zwykle piękna. W końcu jest początek sierpnia. Szła uliczkami, cała zadowolona. Kiedy weszła do domu czuła, że wszystko zaczyna się układać. Nie spodziewała się, że Agata będzie już w domu. 
-Cześć kochanie!-Błaszczykowska przytuliła ją do siebie-I jak staż? Załatwiłaś go dziś? 
-Tak, ale nie udało się-posmutniała i spuściła wzrok, ale nie potrafiła jej oszukiwać. Zaczęła się śmiać i Agata się domyśliła.
-No weź nie żartuj! Przez chwilę na prawdę tak pomyślałam-złapała Oliwkę na ręce i usiadła przy stole w kuchni-Mamy dla Ciebie z Olą niespodziankę, prawda mała?-dziewczynka klasnęła w rączki i zaśmiała się.
-Zabielamy cię ciociu na meć-powiedziała mała i uciekła bawić się do pokoju. 
-Kuba załatwił nam trzem bilety-skwitowała Błaszczykowska-Bądź gotowa na 19:30, bo zanim dojedziemy to troszkę minie. 

   Cieszyła się, że idzie na mecz. Ubrała koszulkę z nazwiskiem swojego brata, tak samo jak żona Kuby i jego córka. Wzięły jeszcze koc z BvB, bo nigdy nie wiadomo czy wieczorem pogoda się nie popsuje. Równo 19:32 wyszły z domy i kierowały się na stadion. Pierwszy gwizdek i Bayern Monachium zaczyna grę.  Nie trzeba było długo czekać na bramki. W 13 minucie gola strzelił Marco Reus. Kolejne posypały się już jak po sznurku. Hat tricka zaliczył... Lewandowski a w ostatniej minucie Kuba dorzucił swoje trzy grosze i posłał piłkę do siatki. W ostateczności  BvB wygrało 5:2. Drużyna miała zamiar świętować, więc wszyscy udali się do pobliskiego klubu. Nawet Elena. Żona jej brata wróciła do domu, bo Oliwka była zmęczona i chciała spać. Siostra Błaszczykowskiego nie była do końca przekonana co do tej imprezy, ale nie mogła odmówić uradowanemu bratu. Wszyscy się zjechali i zaczęło się. Alkohol tu, alkohol tam, WSZĘDZIE! Elka nie piła, ale tańczyła z bratem, Reusem, Goetze, Piszczkiem i na końcu nawet z... Robertem. Właśnie. Gdy tańczyła z napastnikiem Borussi Dortmund, koledzy z drużyny podgwizdywali do nich. Kiedy tańczyła z Lewandowskim, chłopcy-nieźle już upici-wyłączyli muzykę i zapowiedzieli obowiązkową grę w butelkę. Dobra. Jak mus to mus-pomyślała i usiadła w fotelu na przeciwko Roberta. Pierwszy kręcił Mats i wypadło na Kubę. 
-Pytanie! Tylko nic głupiego chłopaki!-dodał 
-Dobra, dobra!-zamyślił się Hummels-Ok, to może... Czy myślisz o innych dziewczynach, będąc z Agatą?
-No coś Ty! Nie mądry?! Ja kocham tylko ją!-oburzył się lekko Błaszczykowski-No i swoją siostrę!-zaśmiał się i zakręcił butelką. Tym razem kolej na Roberta.
-Niech będzie pytanie. 
-Jak zwykle Lewy pytanie!-zirytował się Mario
-Co sądzisz o mojej siostrze?-Elena popatrzyła karcąco na Kubę ale ten puścił jej oczko.
-Hmm... No cóż. Jest bardzo miła, sympatyczna i pięknie jej w samym ręczniku-uśmiechnął się. Koledzy z drużyny nie wiedzieli o co chodzi a Błaszczykowski, aż złapał się za głowę. Nawet Elena się zaśmiała. 
-Co? Jak to!?-podniósł się z miejsca Kuba
-A tak, jakoś wyszło braciszku, że zapomniałeś torby na trening i twój przyjaciel po nią przyjechał a ja akurat paradowałam po domu w samym ręczniku. 
-Hahahah! No proszę!-parsknął Goetze-Kręcisz, Lewy!-Ludzie kręcili i kręcili kolejno i ani razu nie wylosowano Eleny. Aż w końcu, po zakręceniu Reusa wypadło na młodą Błaszczykowską.
-No to wyzwanie!-uśmiechnęła się i popiła kieliszkiem alkoholu. Wypiła najmniej a i tak czuła, że kręci jej się w głowie. 
-Ok!-Reus spojrzał na Roberta potem na Elenę-Pocałuj Roberta! Ale to ma być bardzo namiętny pocałunek, a nie cmoknięcie!-uniósł brwi i czekał na ruch Błaszczykowskiej.

_____________________

Rozdział stosunkowo, trochę dłuższy. Nie wiem co o nim sądzicie. Mi średnio się podoba, ale jest! Muszę ustabilizować się z terminem dodawania rozdziałów. Jeszcze nie wiem czy będę dodawała co tydzień czy dwa razy w tygodniu. Zobaczę ;) Mam nadzieje, że się nie zanudziliście i nie zawiedliście się. Do następnego!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

1. Nic nie jest silniejsze od więzi rodzinnej.

Obudził ją budzik, którego tak bardzo nienawidziła od wielu lat. Na szczęście wygrała bitwę z kołdrą i po kilku minutach była już na dole. Te puste mieszkanie... Nie mogła znieść tej ciszy, która panowała tu od kiedy wyrzuciła stąd swojego chłopaka Jaśka. Ciągle zastanawia się czy dobrze postąpiła, zrywając z nim kontakty. Zdradził ją, ale może zasługuje na drugą szansę... Nie dobra, stop! Koniec tych myśli. Podeszła do lodówki i spojrzała na żółtą karteczkę przyczepioną magnesem. Dziś miała wylot do Dortmundu. Tęskniła już za swoim bratem i jego żoną, a przede wszystkim córeczką. Oliwka jest świetnym dzieckiem! Taka mała, pocieszna dziewczynka... Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk mikrofalówki, sygnalizujący, gotowe jedzenie. Jak zwykle, zjadła płatki na mleku. Nigdy nic po za tym na śniadanie nie rusza. Ta panująca cisza strasznie ją  irytowała, więc postanowiła szykować się do podróży. Samolot ma za 2,5 godziny, więc ubrała się jak zwykle na luzie i zniosła ze sobą swoje walizki. Bagaże były nie co ciężkie, ale przecież nikt jej nie pomoże. Jakby nie było-została tu sama, a wkrótce nawet jej tu nie będzie a zamieszka w tym mieszkaniu ktoś inny. Miała nadzieje, że uda jej się znaleźć i rozpocząć nowe życie w mieście wraz ze swoim bratem i rodziną-jedynymi ludźmi jacy jej na tym cholernym świecie zostali. Elena spojrzała na zegar wiszący w przedpokoju. Była dokładnie 10:37. Do odlotu zostały niecałe dwie godziny, więc po raz ostatni weszła do salonu i rozejrzała się po pomieszczeniu, biorąc w ręce ramkę ze zdjęciem-jej, Darii i jej byłego, Jaśka. Byli przyjaciółmi a dziś, nie ma ochoty ich znać. Zwinnie wyjęła zdjęcie, które pogniotła i wyrzuciła do kosza a ramkę odłożyła na nie wielką, drewnianą etażerkę stojącą przy skórzanej kanapie. 
-Myślałam, że powiem o tym jak bardzo będę tęsknić za tym mieszkaniem, ale-urwała, słysząc cichutkie echo-ale, jednak tak nie będzie...-raz jeszcze rozejrzała się i chwyciła za swoje walizki wychodząc z domu i oddając klucze sąsiadce obok. 

Podróż jak zwykle dla Eleny minęła dość spokojnie. Dziewczyna z reguły spała w takich podróżach, ale siedząc z miłą starszą, gadatliwą panią, nie jest to możliwe. Odbierając swoje bagaże, zaczęła szukać wyjścia. Znała niemiecki, choć nie lubiła tego języka. Aczkolwiek, najważniejsze było teraz by znaleźć wyjście i przede wszystkim... swojego brata, który miał ją dzisiaj odebrać. Nie długo go szukała. Gdzieś w tłumie mignęła jej znajoma postura ciała i ta blond czupryna...
-Elka! Boże, Elena w końcu, siostro!-podbiegł do niej młody Błaszczykowski tuląc ją do siebie.-Ach, żeś wyładniała. Nie myślałem, że z tej mojej siostry to taka niezła laska może być-zaśmiał się, objeżdżając ją wzrokiem. 
-No przestań Kubuś! Taka ładna to nie jestem. Za to Ty jak zwykle w dobrym humorze! 
-Wiesz, nie często się zdarza, że moja kochana, młodsza siostra zapowiada przeprowadzkę do Dortmundu i to tak z dnia na dzień!-podkreślił ostatnie słowa i skarcił mnie wzrokiem-No dobra, chodź już, bo Aga z Oliwką tak się cieszą na Twój przyjazd, że będą na mnie krzyczeć, że cię zatrzymuję na tym tłocznym lotnisku-po tych słowach Kuba zabrał walizki swojej siostry i powędrowali do jego czarnego Opla. Promienie słoneczne podkreślały czystość i stan tapicerki jego samochodu. W środku jak zwykle pachniało. Kiedy ruszyli za dużo nie rozmawiali. Elka siedziała w oknie, podziwiając uroki tego miasta. To dziwne... Jej brat tu mieszka a ona była w Dortmundzie dotychczas, zaledwie dwa razy. Rzadko, ale lubiła tu przyjeżdżać. Miała bardzo dobry kontakt z żoną Kuby, Agatą. Oczywiście, gdy tylko dojechali i przeszli przez próg wielkiego, przytulnego domu Błaszczykowskich "napadła" ich, a raczej Elenę, Aga, ściskając ją i całując. 
-Nie wiedziałam, że aż tak się wszyscy cieszycie na przyjazd tej biednej sierotki Eleny-uśmiechnęła się skromnie
-Przestań! Wszyscy nie mogliśmy się doczekać twojego przyjazdu-odparła Agata znów tuląc do siebie siostrę swojego męża. 
-Mów za siebie kochanie-Kuba puścił do niej oczko i zachichotał pod nosem-Dobra, ja zaniosę twoje, jakże ciężkie i ogromne walizki do pokoju w którym spać będziesz a moja żona porywa Cię na wczesny obiad, który przygotowała. 

Po obiedzie i krótką zabawą z małą Błaszczykowską, Elena postanowiła odwiedzić swój pokój. Jak każde pomieszczenie w tym domu, było ciepłe i bardzo przytulne. Ściany koloru wrzosowego i ta ukochana, kwiatowa pościel, którą Elka tak uwielbiała gdy przyjeżdżała w odwiedziny, aż napawały ją pozytywną energią. Chciała znaleźć powód, dla którego mogłaby się szczerze uśmiechnąć, ale od zdrady jej najlepszych [byłych] przyjaciół, coraz ciężej było takowe odnajdywać. Wszystko stało się szare i nijakie. Zmęczona podróżą położyła się na łóżku z baldachimem i po prostu usnęła. 

Obudziła ją wielka krzątanina i hałas dochodzący z dołu. Jej brat, pewnie jak zwykle nie mógł znaleźć torby, albo stroju treningowego. Od dziecka był strasznie zapominalski, ale przy tym bardzo zabawny. Elena zeszła na dół w ubraniach w których wczoraj zasnęła i przywitała się z biegającym po mieszkaniu Kubą i Agatą. 
-Słuchaj Lenka, Kuba jedzie na trening a ja z małą do Piszczków po zaoferowałam im pomoc. Mam nadzieję, że się nie obrazisz kochana-uśmiechnęła się skromnie Aga i ubierała w pośpiechu małą. 
-Oczywiście, że nie! Wezmę prysznic, trochę popiszę i na pewno nie będę się nudzić. 
Kilka minut później mieszkanie było już totalnie puste i młoda studentka znów poczuła się jak w jej domu w Warszawie. Cisza. Głęboka cisza była dla niej nie do zniesienia. Postanowiła wziąć szybki, orzeźwiający prysznic, więc poleciała do łazienki na parterze. Kiedy wyszła miała zamiar oczywiście się ubrać ale jak to ona-zapomniała ubrań. W końcu była sama, więc owinęła się w ręcznik i wyszła z łazienki. Kiedy weszła do salonu zamarła. Był tam wysoki brunet, który najwyraźniej czegoś szukał. Wydawało jej się, że skądś go zna...Boże, no przecież! Lewandowski! Najlepszy przyjaciel Kuby.
-Przepraszam. Nie wiedziałem...Ja tylko...-jąkał się i nie wiedział co powiedzieć-Kuba mnie przysłał. Jechałem właśnie na trening i on zadzwonił prosząc, żebym zajechał do niego po torbę, bo zapomniał.-no tak.. Tylko jej brat mógłby pojechać na trening, bez TORBY TRENINGOWEJ-a jako, że ja i Błaszczu jesteśmy przyjaciółmi, często wchodzimy do swoich domów bez pukania, a nie wiedziałem, że akurat mógłbym kogoś tu spotkać-usprawiedliwił się a ona tylko zaśmiała. Było jej trochę głupio, że stoi przed Robertem w samym ręczniku, ale dobra. Czasu nie cofnie. 
-Poznajemy się w dziwnych okolicznościach, ale przecież to ja. Zawsze początki każdej mojej nowej znajomości bywają nieco bardziej nienormalne-uśmiechnęła się-Elena Błaszczykowska. Siostra Kuby.
-Miło mi. Robert-uśmiechnął się i pocałował jej dłoń. 


_____________________

Nuda, nuda, nuda. Pewnie tak to skomentujecie po przeczytaniu tego rozdziału, ale dopiero zaczynam jakoś musicie przetrwać nudny jak flaki z olejem początek. Mam nadzieje, że następne będą troszkę ciekawsze ;)